22 czerwca 2012

Yyyy.... hej? ^^

Hej!
 Wygląda na to, że przez jakiś czas tylko w piątki będę miała chwilę, by pisać posty i czytać wasze blogi, przykro mi (zakłopotany uśmiech).
 Wypróbowałam na sobie pewne ćwiczenie, mające pomóc stwierdzić, kim chciałabym być za parę lat. Nie chodzi o zawód, lecz o to, jakim chcę być człowiekiem. Szczerze mówiąc bardzo mi to ułatwiło wyznaczenie kursu na "sukces" i każdemu radzę spróbować. ;)
 W zeszłą sobotę wybrałam się razem z bratem i jego kolegą na grill. ^^ Na początku bałam się, że będziemy się trochę nudzić, gdyż nie mieliśmy pomysłu na żadną rozrywkę. Na wszelki wypadek wzięliśmy tylko piłkę do nogi. Wyszło na to, że bawiłam się świetnie na zmianę śmiejąc się z moich dwóch kompanów i rozmawiając. Potem pograliśmy w piłkę, a nasz znajomy zdziwił się, że tak dobrze gram (nie było jakoś rewelacyjnie, ale...;)). Potem na starym radyjku (oldskul!), na nieznanej stacji, słuchaliśmy komentatora omawiającego mecz. Zamiast skupić się na poczynaniach biało - czerwonych zaczął opowiadać o Napoleonie. :P Wygląda na to, że tamten dzień minął naprawdę świetnie i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. ;) Przed końcem meczu (powrót też był mega zabawny) wróciłam do domu gdzie akurat trafiłam na chwilę, w której Czesi strzelili nam bramkę. Na zewnątrz, (mam niedaleko strefę kibica) rozległo się donośne (tylko cytuję): Kuuuuurwa!

 Ostatnio słucham sobie pozytywnej piosenki. ;) Mówi o takich prostych wartościach jak zwykły (albo nie zwykły;)) uśmiech i o tym, że nie warto teraz płakać tylko dać z siebie wszystko.

W pewnym poście napisałam o nutce, która była moim "impulsem". Jedna osoba stwierdziła, że z gatunku pop, co było dość logiczne, gdyż napisałam, że wcześniej ten gatunek u mnie dominował. No, więc... Tym gatunkiem, (sprawdziłam) był.... hip hop! Sama jestem zaskoczona. ;) Piosenka nosi tytuł "Konfrontacje" zespołu Pięć Dwa Dębiec.

Już dawno, pewna osoba powiedziała, że nie przepada za nienaruszalnym podziałem gatunkowym i w sumie ma rację. Czy to, że ktoś słucha rapu musi automatycznie blokować mu wszystkie utwory z innego gatunku? Nie dajcie się tak zaszufladkować. ;) 

Niżej zamieszczam wam dwie piosenki. Jedna to mój „impuls”, a druga towarzyszyła mi przy krótkim spacerku. ^^

 
Inne nagrania są za małe. :(

15 czerwca 2012

Myśl, myśl, myśl... ^^

 Od paru dni, wciąż zastanawiam się co by tu napisać. :) Wracam do domu, myślę sobie "Okey, poleżę chwilkę i napiszę ten post!".... A więc.... mam jednodniowe spóźnienie. :/ Zacznę od tego, że skończyłam już poprawiać oceny i średnia wyszła jako tako. :P Zauważyłam, że nie przejmuję się już zachowaniem moich dość kłopotliwych kolegów z klasy, a nawet im czasem współczuję. Zaczytałam się w fantasy i trochę zajmie zanim z tego wyjdę. ;) Wbrew opinii Yoko (:D), jestem bardzo zajęta, udoskonalaniem pewnej rzeczy. :)  
Yyy.... No cóż, u mnie naprawdę nie zdarzyło się nic ciekawego, więc nie mam, się nad czym specjalnie rozpisywać. Nie mam ochoty pisać wam, z ogromną dokładnością, co robiłam przez ostatnie dni, ponieważ skoro nawet mnie to nie ciekawi to, czemu was to by miało obchodzić? Następną notkę dodam za dokładnie tydzień, gdyż piątki baaardzo mi odpowiadają. :) Na pewno będzie o wieeele ciekawsza. :)


9 czerwca 2012

Nie mam pomysłu. :P


Witajcie!
 Przepraszam, że za często nie dodaję postów. Prawie codziennie mam pomysł na wpis, nawet układam go sobie w głowie, ale w chwili, gdy wreszcie zasiądę przy komputerze wszystkie chęci momentalnie wyparowują.  ;P Jako, iż mam długi weekend postanowiłam koniecznie coś dodać. Ten post będzie podzielony kategoriami, by łatwiej i dokładniej wszystko opisać.
Kategoria pierwsza: KSIĄŻKI!
 Parę tygodni temu przeczytałam książkę Gabriela Garcii Márqueza „Sto lat samotności”. To dzieło na pewno różniło się od moich ostatnich upodobań czytelniczych, ale i tak bardzo mi się podobało. Na pierwszy rzut oka najbardziej spodobała mi się całkowicie czarna, zniszczona i pozbawiona obrazków okładka. Naprawdę! Prosta, tajemnicza i interesująca. Chętnie bym ją wam tu pokazała, ale książka już zdana, a w internecie znalazłam tylko nowsze wersje z inną okładką. Nie napiszę jej recenzji, gdyż niestety nie mam na to ani chwili. Po przeczytaniu tej książki trafiły do mnie pierwsze trzy części sagi „Dary Anioła”, na które polowałam od jakiegoś czasu. Od razu zabrałam się do czytania. Średnio na jedną książkę, liczącą około pięćset stron poświęciłam niecałe dwie doby. Jeszcze dziś muszę przeczytać lekturę „Opium w rosole” i pożyczyć ją Yoko. (Ograniczone zasoby lektury w bibliotece szkolnej) ^^




Kategoria druga: ANIME
 Moim pierwszym świadomym anime był ‘Notatnik Śmierci” / „Death Note”, który pokazała mi Yoko. Spodobało mi się, ale niestety do dziś nie skończyłyśmy go oglądać, przez bak czasu i sposobności, by się spotkać i dokończyć. Drugim był „Elfen Lied”, a trzecim (dzięki napomknięciu ankyl:P) „Nana”. Czwartym i na razie ostatnim jest „Bleach”. Właśnie jestem w trakcie oglądania.
 Na pewno nie mam prawa nazywać się jakimś super fanem, ale faktem jest, iż bardzo lubię anime. Mimo, że ilość obejrzanych przeze mnie anime (przepraszam za powtórzenia) można policzyć na palcach jednej ręki, nie przejmuję się tym, bo przecież nie oto w tym chodzi. 








Kategoria trzecia: SZKOŁA
 Jest tyle do roboty, że ojojoj. :P Masa popraw, np. z plastyki oddałam tylko jedną pracę na 5 i nauczycielka nie ma mi, z czego wystawić oceny końcowej, więc teraz męczę się z pewnym witrażem. Robię go już dwa dni (z przerwami), a trwa to tak długo, nie dlatego, że robię go tak starannie, ale dlatego, że zajmuję się tym między czytaniem, oglądaniem „Bleach” i innymi pilnymi zadaniami. :P


Jeszcze raz przepraszam, że tak rzadko dodaję posty, obiecuję, iż następny pojawi się za mniej niż tydzień. :P Pa!
PS: Niedługo napiszę o piosence, która, parę lat temu, zmieniła moje spojrzenie na niektóre sprawy. Kto zgadnie, z jakiego jest gatunku? Jeszcze raz pa!

21 maja 2012

Kartka z pamiętnika.


21.05.2012r.
Poniedziałek
Drogi pamiętniku!
Wiem, dawno nie pisałam. Postanowiłam zmienić parę rzeczy w swoim życiu. (...) Założyłam anonimowego bloga, na którym piszę, co myślę, co mnie trapi. Yoko twierdzi, że mój blog prowadzę jak emo i trochę mnie to smuci. Udaję, że mnie to nie obchodzi, ale jednak chcę, by to, co piszę przynajmniej się komuś podobało. Postanowiłam wzmocnić swoją sylwetkę. Szukałam w internecie jakiegoś harmonogramu ćwiczeń, lecz udało mi się tylko popisać z dziewczyną, która go posiada, ale bardzo trudno jest mi się z nią skontaktować.  Kiedy ukończę zamierzony cel, powinnam mieć płaski brzuch, być rozciągnięta i regularnie robić ćwiczenia na kręgosłup.  Ambitne, ale wiem, że dam radę. Postanowiłam, bardziej przykładać się do nauki i z każdą kolejną dobrą oceną czuję coraz bardziej pewnie. (...)  Staram się też wzbogacić moje słownictwo. Unikam błędów w wymowie, ale przede mną jeszcze długa droga. Mój gust muzyczny, chyba trochę się już zrównoważył. Głównie słucham rocka, ale nie takiego jak Yoko. Ona słucha zupełnie innych zespołów, ale i tak myśli, że to dzięki niej. Wygląda na to, że chyba nigdy nie osiągnę niczego sama. Jeśli chcesz wiedzieć, jakich chłopców teram mam na oku, to muszę przyznać, że tylko dwóch. Nie będę ich tu opisywać, w każdym razie, u jednego nie mam szans, bo my nawet nie rozmawiamy! Drugi… przy nim jestem zablokowana, on nigdy nie potraktuje mnie inaczej niż tylko malutką siostrzyczkę przyjaciela... Szkoda, choć myślę, że nawet gdyby któryś byłby mną szczerze zainteresowany to stchórzyłabym. Moje plany, co do liceum, na pewno nie były nigdy zbyt sprecyzowane. Teraz przynajmniej wiem, że chcę iść na profil humanistyczny. Gdybym opanowała ciążące mi tematy języka polskiego i angielskiego (wcześniej nie zwracałam na te przedmioty zbytniej uwagi), z chęcią poszłabym w  przyszłości na języki. Razem z Yoko planowałam wyjechać do Warszawy i tam się uczyć. Wszystko wciąż wydaje się takie realne i proste. Na pewno świetnie byśmy się bawiły i przy okazji wydoroślały. Niestety moja mama nie chce o tym słyszeć…  Boję się, że to chyba przekreśli moje szansę na planowaną przyszłość, ale jednak mam ochotę razem z Aną i skrytożercą,  (jeśli to możliwe) dojeżdżać do ******* i tam też być szczęśliwą. Szczerze mówiąc chyba nie wiem, czego chce. Piszę książkę, gdzie jestem główną bohaterką. Wyjechałam do Warszawy i… radzę sobie.  Tylko, co jeśli mi się nie uda? Wiem, że nie wolno tak myśleć, ale to chyba nigdy nie opuści racjonalnego człowieka. Strach. Strach przed podjęciem decyzji, których konsekwencje mogą ciążyć na całym przyszłym życiu.
Często ponuractwo to zresztą tylko poza. Smutek na obliczu sugeruje kogoś interesującego, podczas gdy radość kojarzy się z brakiem głębszej refleksji.

26 kwietnia 2012

Życie nie jest czarno-białe.

Właśnie. Nie jest. Ludzie tak samo, nie każdy jest dobry lub zły, śmiały lub nieśmiały, szczęśliwy lub nieszczęśliwy. Do czego zmierzam? Niektórzy uważają, że ktoś kto prawie zawsze jest wesoły, stara się w ciężkich chwilach poprawić innym nastrój , nie ma prawa, by czasem powiedzieć sobie "STOP! Tak naprawdę nie jestem w pełni szczęśliwa, ale wiem co muszę zrobić by to osiągnąć, parę rzeczy zmienić..."
Ostatnio dużo się nad tym zastanawiam, błąkam się po szkolnych korytarzach, czasem nie mam na nic ochoty. To wszystko po to, by poważnie pomyśleć.
Niedawno usłyszałam od przyjaciółki, że moje posty piszę jak emo. Może i piszę, ale jeśli to pomoże mi w osiągnięciu zamierzonych planów, wyrzuceniu z siebie nurtujących myśli, to chyba warto? Nikt nie jest czarno - biały. Każdy skrywa w sobie tajemnice, niekoniecznie pasującą do własnej oficjalnej postawy społecznej i to jest... normalne.
 Na pewno za jakiś czas, pewnie już niedługo, na moim niebie zaświeci słońce, a burzowe chmury rozwieją się pozostawiając niebo olśniewająco błękitne, a powietrze rześkie i czyste. 
 Jakiś czas temu, kiedy ze śmiechem wymieniałam, coraz to ciekawsze byłe zainteresowania bliskiej mi osoby, ta odpowiedziała, że wtedy szukała samej siebie. Może to właśnie robię, próbuję rozwikłać tajemnicę którą sama jestem? Hmm... Mystere... 

24 kwietnia 2012

Dziwne.... :P

Hej!
Od jakiegoś czasu (wiem, że to DZIWNE),  z każdym kolejnym dniem, jest mi smutno przez świadomość, że kończy się szkoła. :P Nie chodzi o to, że skończyłam już naukę i nie chcę rozstawać się ze znajomymi. Raczej o to, iż z każdą chwilą coś co jest codziennie dla innych niczym, jest dla mnie czymś. :)
 Dzięki temu, że trzecie klasy mają swój egzamin, reszcie gimnazjum przypadły trzy dni wolnego. Za tydzień, znów pójdziemy tylko w poniedziałek i piątek, a już niedługo odbędzie się czterodniowa wycieczka. Wychodzi na to, że wakacje coraz bliżej, coraz więcej luzu, a na poprawy nie ma się specjalnie ochoty. :P  Z nauką owszem, idzie mi lepiej, ale poprzednie oceny dają o sobie głośno znać. ;) 
 Zaczęłam też mozolną pracę nad samą sobą. Sporządziłam listę, czego chce. Zastanowiłam się, co mogę zrobić by to osiągnąć i... działam. :)
Wiem, że będzie ciężko i bardzo pragnę bym wytrwała. Tak naprawę, mam już dość własnych wad i niedociągnięć. 
Czas na zmiany, czas na zmiany na lepsze. :)
:D


PS: Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Jeszcze nie specjalnie się orientuję, więc jest parę błędów. :P Spokojnie, poprawię to. :D

13 kwietnia 2012

I kolejny. ;)

Ale mało postów dodaje. :P Hahaha. ;)


Z Madagaskaru:



 Witajcie drodzy czytelnicy! :D
 Jeśli chodzi o mnie to, niestety, nic ciekawego się nie dzieje. Czas leci, a ja już go chyba dogoniłam i próbuję nadążyć. :P Irytuję mnie fakt mojej osobistej niemocy w pewnej kwestii, ale i tak użalanie się i opowiadanie wszystkim dookoła, nic nie da. :) To minie. :P Chyba...
Wiosna, niestety u mnie nie "wybuchła". Wszystko dzieje się bardzo powoooli...
Zaczęłam pisać nową książkę, tyle, że na razie jestem na etapie "wszystko jest w głowie i muszę to odpowiednio i fajnie przekazać" :P Nawet niedawno ni stąd ni zowąd, ucząc się do sprawdzianu z historii, zapragnęłam napisać opowiadanie o kobiecie walczącej z nekromantami. :P Porzuciłam więc moje zajęcie i wziełam się do roboty. ;) Nawet fajnie to wyszło. :) 
Od jakichś dwóch tygodni, poznałam bardzo miłe uczucie, bycia przygotowanej na sprawdziany, kartkówki i oczywiście lekcje. :P Wcześniej nie przykładałam do tego zbytniej wagi. 


 Interesujący (według mnie) jest fakt, coraz większej fałszywości, wśród niektórych moich znajomych. Nie chodzi mi tylko o gadanie za plecami koleżanek, ale np. o nauczycieli. W mojej szkole jest pewna kobieta, która zachowuję się w stosunku do większości osób miło itp., przenosi sprawdziany, odpuszcza, jakieś uchybienia i inne tego typu rzeczy. Kiedy to robi, to okey. Wszyscy są mili itt., ale w chwili gdy np. przypomina o ważnym jutrzejszym sprawdzianie, to niektórzy: (cytuję) Ona jest jakaś powalona. Debilka. Wariatka. Co jej odpierdoliło. Szmata. itp. 
Nie wiem jak niektórzy, ale ja tratuję nauczycieli jak LUDZI. Jasne, czasem niektórym odwali, coś na Ciebie nagadają w domu, ale proszę, od razu myśleć o nich jak o kimś o wieeele gorszym?


Mój wf. :P






30 marca 2012

Nudy...:P

Witajcie!;)
 Na początku, chcę zaznaczyć, że nie mam potrzeby opisywania w postach wszystkiego co robię, gdyż zwyczajnie nie chcę was zanudzać. Jeśli zdarzy się coś godnego uwagi wtedy wpadnę tu i się tym z wami podzielę.;)

 W pewnej książce zainteresowała mnie myśl, ale przerobiłam ją by była bardziej uniwersalna.
"Jeżeli czegoś się boisz to, nie sprawi to, że Ci się to nie przydarzy.
A kiedy już się tak staje, tym bardziej czujesz się oszukany, że strach Cię przed tym nie uchronił."
Co sądzicie? :D
 Dwie piosenki:


 Ciekawostką o mnie, jest fakt, iż nie mieszkam w wielkim mieście tylko w małej miejscowości z takimi prawami (okey, nie takiej małej). Niestety cokolwiek zrobisz odbiegającego od "normy", to praktycznie każdy uważa Cię za kogoś... powiedzmy "w złym guście". Wczoraj wracałam na tyle późno by teoretycznie "chuligani" zaczeli się zchodzić, a (nadal teoretycznie)"prawi" ludzie zmierzać w pośpiechu do bezpiecznych mieszkań. Mając ciepłą bluzę z kapturem, założyłam go i dla żartu (słuchając muzyki), tańcząc i "worząc się", wesoło przemierzałam miasto. :D Mijając jakąś starszą parę (trzydzieści pare lat;)), sympatycznie się do nich uśmiechnełam (:D), ale oni zareagowali tylko miną, świadczącą o tym, iż czują się kimś ode mnie lepszym. Zignorowałam to i w rytm piosenki bezpiecznie doszłam do domu.
Irytują mnie tacy ludzie. Nie chodzi mi tu tylko o tę konkretną parę, ale też o innych... gorszych.;)
Pierwsi by pochopnie ocenić, pierwsi by obgadać, donieść... lecz gdy przyjdzie wziąć za to odpowiedzialność, nagle już nie ma chętnych. Nic na to nie poradzę, bo takie osoby zawsze się znajdą. 

Na koniec: Oto zdjęcie kałuży. (Zrobione telefonem, niestety z dość słabym aparatem):

Najzabawniejszy efekt, jest gdy obrucimy je do góry nogami.
Czasami trzeba po prostu spojrzeć na coś z innej perspektywy, by dostrzec coś ciekawego.



Ten drugi, ten co ma talent, ten co jest głupi, ten co woli ją, ten który nie jest nic wart, ten przez którego jest mi cholernie przykro, ten przez którego czuję dotkliwy żal...

10 marca 2012

Wszystkiego po trochu:P

Recenzja.
 Jak obiecałam, oto i ona:D:
 Parę tygodni temu, w czasie odwiedzin u koleżanki, wpadła mi w ręce książka pt. "Mechaniczny Anioł", amerykańskiej pisarki Cassandry Clark. W Polsce ukazała się 20 X 2010r. niecały miesiąc po premierze w Stanach. Jest ona pierwszą książką z trylogii "Diabelski Maszyny" która jest prequelem trylogii "Dary Anioła". 
 Jest to  gatunek fantasy-romance, którego akcja rozgrywa się w wiktoriańskiej Anglii. Główną bohaterką jest szesnastoletnia Theresa Gray, która po śmierci swojej ciotki Harriet przenosi się z Nowego Yorku do Londynu w poszukiwaniu brata. Na swojej drodze spotyka wampiry, czarownice, wilkołaki, demony i tym podobne istoty. Odkrywa w sobie nadnaturalne zdolności i przystaje do Nocnych Łowców, pół ludzi, pół Aniołów. 
 To typowa powieść dla młodzieży, która pozwala przenieś się w zupełnie inny świat. Miejsca które zostały tam opisane, w większości naprawdę mają swoje umiejscowienia w Londynie. Dzięki czemu cała historia nabiera realistycznego wyrazu. Ze względu na czasy w jakich fabuła została umiejscowiona, możemy zauważyć typowe maniery, zachowania oraz istotna sytuacja pozycji kobiet w realiach tamtych lat. 
 Wiele osób uważa, że największą wadą całej trylogii jest fakt, iż istnieje wiele podobieństw do trylogii Dary Anioła. Podobny charakter i liczba postaci, oraz struktura fabuły. To wszystko mocno razi, ale jeśli jest się fanem obu tomów to nie powinno to przeszkadzać. 
 Sądzę, iż przeczytanie tej książki wzbogaci nas intelektualnie, oraz przybliży nam realia panujące w tamtym czasie. Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki, gdyż pobudza wyobraźnię i zaciekawia do dalszego czytania.  


 I co sądzicie? Osobiście uważam, że mogło pójść lepiej:P Ale czego się spodziewać, w końcu pierwszy raz coś takiego napisałam:P


Muzyka.
 Nadal przystaję przy swojej nowej playliście. Niektórych moich znajomych trochę dziwi moja "nagła" zmiana gustu. Myślę, iż zawsze preferowałam ten gatunek, tyle, że był pewien powód dla którego zrezygnowałam ze słuchania tej muzyki. Może kiedyś go zdradzę, ale póki co nie śpieszę się z przemyśleniami na ten temat.
 Parę dni temu usłyszałam pewną piosenkę i mi się spodobała, najbardziej brzmienie refrenu.





Moje życie.
 Od jakiegoś czasu mam problem z porannym wstawaniem. Albo budzę się o wyznaczonej porze, albo spóźniam się z wstaniem o godzinę, albo w ogóle nie idę do szkoły. Trochę mnie to irytuje i martwi, ponieważ z pewnością dostanę reprymendę od rodziców i wychowawczyni. Sama nie wiem czemu tak się dzieje. Wcześniej nie miałam takiego kłopotu.
 Niestety, przez ciągłe zmiany temperatur, znów choruje. Ale tam... (machnięcie ręką) Przyzwyczaiłam się;)


Myśli.
 Ostatnio mam dziwne wrażenie, że czas tak szybko leci, a ja stoję jak ten słup soli i wszystko mi umyka. Chcę się ruszyć, ale nie mogę, nie potrafię. Coś mnie blokuje...
 Czuję, iż przestaję być sobą. Tyle tylko, że tak naprawdę nie wiem kim sama jestem. Zdaję sobie sprawę, że niektóre te zmiany są dobre, że taka jest kolej rzeczy, ale nie potrafię pozbyć się wrażenia, iż kieruję się trochę nie w tym kierunku. Wtedy automatycznie nasuwa mi się pytanie, 
"Czego tak naprawdę chcę?"

Na zakończenie:




Takie coś:P:
"Czasem, dość często.
Myślę sobie co by było, gdybyśmy byli MY.
Co byśmy robili, jak to by się stało.
Zatapiam się w marzeniach i zapominam,
Że w rzeczywistości też, jesteś TY,
Też jestem Ja,
A żebyśmy byli My,
Muszę po prostu spróbować.
Tyle, że strasznie się boję,
Więc wolę zostać u NAS."

PS:Ojojoj, ile mi to zajęło:P 
Miłego czytania!;)

2 marca 2012

:)

Hej!
 Od dłuższego czasu nie pisałam, ale to nie dla tego, że zrezygnowałam:) Miałam tyle na głowie...
...do tego doszły problemy z laptopem i internetem. Ale spokojnie:P Już jestem z wami:D


Zmiany.
 Na swojej komórce miałam około 200 utworów, głównie pop-u. Niby okey, tyle tylko, że od jakiś 2/3 miesięcy kiedy tylko włączałam mp3 irytowała mnie niemalże każda piosenka. Nie mogłam tego słuchać. Czasem to uczucie mijało, ale w końcu i tak wracało. Wczoraj nie wytrzymałam i usunęłam prawie wszystko, na necie znalazłam parę naprawdę dobrych utworów. Dzięki temu mogłam "odświeżyć" moją playlistę. Teraz czuję się spokojna i rozluźniona gdyż wreszcie w uszach dźwięczy mi muzyka którą lubię;) 
Oto niektóre z "nich":


 Ostatnio tyle się działo ^^. Zapisałam się na konkurs recytatorski i mam zamiar zaprezentować wiersz Wisławy Szymborskiej "Niektórzy lubią poezję". Odnowiłam pewną (przyjacielską) znajomość:P Przeczytałam wspaniałą książkę której recenzję mam zamiar napisać do gazetki szkolnej (w ramach projektu). Trochę się denerwuję, ale postaram się do tego solidnie przygotować. Jest kwestia w której jestem trochę rozdarta...
...pełna sprzeczności...
 Książa która wprawiła mnie w zachwyt to "Mechaniczny Anioł" Cassandry Clare
 z trylogii "Diabelskie Maszyny"..

 Rozbudziła moją ciekawość do tego stopnia, iż z zapartym tchem poszukuję następnej części;) Kiedy skończę pisać recenzję, wkleję ją tu by poddać waszej ocenie:D

 Od jakiegoś czasu nie wszystko szło po mojej myśli. Zdarzały się bardzo przytłaczające i "demotywujące" momenty, ale cieszę się, że z tego wyszłam. Znowu jest jak dawniej, a może i lepiej...


Podoba się?:P

14 lutego 2012

Walentynki

 Walentynki są wspaniałą okazją na spotkanie z ukochaną osobą. Oczywiście każdy to wie:P Niektórzy obchodzą je dość specjalnie. Słyszałam o ludziach którzy tego dnia zawierali akt małżeństwa:P Najczęściej jednak pary decydują się na zwykłe miłe, czasem nawet romantyczne, spędzenie razem czasu. Gratuluję wszystkim którzy znaleźli "tę" osobę:P Osobiście nie miałam takiego szczęścia:) Do wszystkich przybitych singli: Przed nami, jeszcze wiele takich dni, więc głowa do góry! Lepiej być samemu i świetnie się bawić, nawet w domu, niż desperacko spędzać ten czas z byle kim.

Szkoła...
Niestety jednak nie wykrzesałam energii na naukę... Na sprawdzianie natomiast, uśmiałam się pisząc głupoty:P Spokojnie, poprawię ocenę;) Zależy mi na dobrych stopniach, ale jestem zdania, iż nie ma sensu się, póki co, tym przejmować:P
Dzień był dość zwyczajny, żadnych ciekawych zdarzeń. Co się miało niby wydarzyć?:P Miłość mojego życia miała pojawić się znikąd, przechadzając się korytarzami i zagadać do mnie? Haha ;) Walentynkowy nastrój chyba nikomu się w mojej szkole nie udzielił:P


Taki mój rysuneczek:P Nie lubię kolorować, więc czarno-biały:P

Ten post jest dość krótki, w sumie nie mam się o czym rozpisywać;) Tak więc...
Miłych walentynek!;) 

13 lutego 2012

Wszystko i nic:P

Po pierwsze: Przepraszam, że mnie tak długo nie było, wyjechałam na ferie na wieś;)

 Było świetnie! Mogłam się wyciszyć i gdzie nie spojrzałam tam była pustka, biało-zielona przestrzeń;) Przepiękne krajobrazy. Wzięłam laptop więc miałam szansę "tworzyć". Od jakiegoś czasu piszę książkę, a ostatnio miałam na to bardzo mało czasu:( Na szczęście trafiła się okazja:P
Planowałam pisać ten blog w stylu "ważne tematy i moje przemyślenia" i nadal będzie tak pisany, ale dodam tu też notki z mojego dnia;P


Na początku ważny temat: 
PRZEMOC W SZKOŁACH!
 Wiem. Tyle tego było, że nawet nie chce się wam tego czytać. Ale w pewien sposób boli mnie, innych i własna obojętność. Nie chodzi tu tylko o przemoc fizyczną, ale też psychiczną. Jak ktoś mądry powiedział "śmianie się z kogoś, że jest gruby nie uczyni go szczupłym". Jasne, pewnie niektórzy z was sądzą, że może to zmobilizować tę osobę do pracy nad sobą. Tyle, że prędzej wpędzicie tego kogoś w depresję niż mu pomożecie. Naszemu światu brak empatii. Jak wy byście się czuli gdyby ktoś wciąż wytykał wam dotkliwie błędy? Ja bym się załamała. Nikogo nie oceniam, sama nie jestem święta, ale staram się zwracać uwagę na takie problemy. Bywają ludzie gardzący wszystkimi wokół (znam paru takich), nie muszą być "znani" i "lubiani" mogą to być zwykli frajerzy z klasy, lecz problem pozostaje. Co z kimś takim zrobić? Obowiązkiem szkoły jest wychwycenie problemu i rozwiązanie go, ale jak sama zauważam często pedagodzy bezradnie rozkładają ręce. Nic nie potrafią i nic nie mogą zrobić. To co? My uczniowie mamy obrywać za nauczycielskie niepowodzenia i naprawiać ich błędy? Ja się na to nie pisałam. Często dostajemy rykoszety ich słabych prób naprawy sytuacji. Typu: Skoro przykładowo Marcin (jako klasowy łobuz) gada, to cała klasa pisze na następnej lekcji kartkówkę. Ma to na celu zjednoczenie klasy. W wielu przypadkach nawet jeśli ta klasa się zjednoczy to i tak "Marcina" to nic nie nauczy. Szkoła rządzi się swoimi prawami i nie ma sensu temu zaprzeczać. Jeśli mamy w szkole jakąkolwiek lepszą pozycję to powinniśmy starać się chronić tych "gorszych". Nie chodzi tu o jakieś heroiczne czyny typu akcje i przemowy, bądźmy szczerzy, życie to nie film, ale o chociaż małe zwycięstwa kiedy obronimy lub wesprzemy np. grubszą koleżankę z klasy przed docinkami.

Szkoła, sprawdzian, walentynki!
 Dziś był mój pierwszy dzień w szkole po feriach. Każdy miał coś do opowiedzenia więc oczywiście nauczyciele narzekali:P Muszę pochwalić osoby które bez konieczności uczyły się w wolne. Sama nie mam chyba takiego samozaparcia:P Niestety zastała mnie straszna wiadomość... jutro sprawdzian z matmy!:P Trzeba się pouczyć...
Zaraz;) Co do jutrzejszego święta, to oczywiście u nas, jak co roku, będzie pudło na "anonimowe" walentynki. Wiele osób wyśle kartki do swoich znajomych i przyjaciół, tylko kto dostanie coś od tajemniczego wielbiciela?:) Parę lat temu dostałam taką "karteczkę", do dziś nie wiem kto to był:P Oczywiście teraz, to nie miałoby takiego znaczenia. Często można spotkać się z przypadkami, gdy ktoś wysyła Ci dla żartu walentynkę, by śmiać się z twojej ewentualnej uciechy. Sama nie miałam takiej sytuacji, ale znam takie przypadki. Sama idea święta jest wspaniała, okazja do spotkania się z ukochaną osobą. Niestety zrobiono z tego zwyczajną okazję do zarobku. Przez to traci swoją wyjątkowość. Ale tam...
Jeśli kogoś kochasz i możesz z tym kimś być niech Cię to nie obchodzi!:P

PS: Wymyśliłam słowo:
Plibaryk - coś śmiesznego, mającego na celu rozśmieszenie innych. Synonim do słowa "żart".
Będę starała się tego używać i może, kto wie? Kiedyś będzie mega popularne;)
Okey, lecę się uczyć:P

Bez fotoshopu:) Przepiękny widok.

 Uaktualnienie.;) Jednak się nie uczę i raczej są na to nikłe szanse:P
Chociaż...