14 lutego 2012

Walentynki

 Walentynki są wspaniałą okazją na spotkanie z ukochaną osobą. Oczywiście każdy to wie:P Niektórzy obchodzą je dość specjalnie. Słyszałam o ludziach którzy tego dnia zawierali akt małżeństwa:P Najczęściej jednak pary decydują się na zwykłe miłe, czasem nawet romantyczne, spędzenie razem czasu. Gratuluję wszystkim którzy znaleźli "tę" osobę:P Osobiście nie miałam takiego szczęścia:) Do wszystkich przybitych singli: Przed nami, jeszcze wiele takich dni, więc głowa do góry! Lepiej być samemu i świetnie się bawić, nawet w domu, niż desperacko spędzać ten czas z byle kim.

Szkoła...
Niestety jednak nie wykrzesałam energii na naukę... Na sprawdzianie natomiast, uśmiałam się pisząc głupoty:P Spokojnie, poprawię ocenę;) Zależy mi na dobrych stopniach, ale jestem zdania, iż nie ma sensu się, póki co, tym przejmować:P
Dzień był dość zwyczajny, żadnych ciekawych zdarzeń. Co się miało niby wydarzyć?:P Miłość mojego życia miała pojawić się znikąd, przechadzając się korytarzami i zagadać do mnie? Haha ;) Walentynkowy nastrój chyba nikomu się w mojej szkole nie udzielił:P


Taki mój rysuneczek:P Nie lubię kolorować, więc czarno-biały:P

Ten post jest dość krótki, w sumie nie mam się o czym rozpisywać;) Tak więc...
Miłych walentynek!;) 

13 lutego 2012

Wszystko i nic:P

Po pierwsze: Przepraszam, że mnie tak długo nie było, wyjechałam na ferie na wieś;)

 Było świetnie! Mogłam się wyciszyć i gdzie nie spojrzałam tam była pustka, biało-zielona przestrzeń;) Przepiękne krajobrazy. Wzięłam laptop więc miałam szansę "tworzyć". Od jakiegoś czasu piszę książkę, a ostatnio miałam na to bardzo mało czasu:( Na szczęście trafiła się okazja:P
Planowałam pisać ten blog w stylu "ważne tematy i moje przemyślenia" i nadal będzie tak pisany, ale dodam tu też notki z mojego dnia;P


Na początku ważny temat: 
PRZEMOC W SZKOŁACH!
 Wiem. Tyle tego było, że nawet nie chce się wam tego czytać. Ale w pewien sposób boli mnie, innych i własna obojętność. Nie chodzi tu tylko o przemoc fizyczną, ale też psychiczną. Jak ktoś mądry powiedział "śmianie się z kogoś, że jest gruby nie uczyni go szczupłym". Jasne, pewnie niektórzy z was sądzą, że może to zmobilizować tę osobę do pracy nad sobą. Tyle, że prędzej wpędzicie tego kogoś w depresję niż mu pomożecie. Naszemu światu brak empatii. Jak wy byście się czuli gdyby ktoś wciąż wytykał wam dotkliwie błędy? Ja bym się załamała. Nikogo nie oceniam, sama nie jestem święta, ale staram się zwracać uwagę na takie problemy. Bywają ludzie gardzący wszystkimi wokół (znam paru takich), nie muszą być "znani" i "lubiani" mogą to być zwykli frajerzy z klasy, lecz problem pozostaje. Co z kimś takim zrobić? Obowiązkiem szkoły jest wychwycenie problemu i rozwiązanie go, ale jak sama zauważam często pedagodzy bezradnie rozkładają ręce. Nic nie potrafią i nic nie mogą zrobić. To co? My uczniowie mamy obrywać za nauczycielskie niepowodzenia i naprawiać ich błędy? Ja się na to nie pisałam. Często dostajemy rykoszety ich słabych prób naprawy sytuacji. Typu: Skoro przykładowo Marcin (jako klasowy łobuz) gada, to cała klasa pisze na następnej lekcji kartkówkę. Ma to na celu zjednoczenie klasy. W wielu przypadkach nawet jeśli ta klasa się zjednoczy to i tak "Marcina" to nic nie nauczy. Szkoła rządzi się swoimi prawami i nie ma sensu temu zaprzeczać. Jeśli mamy w szkole jakąkolwiek lepszą pozycję to powinniśmy starać się chronić tych "gorszych". Nie chodzi tu o jakieś heroiczne czyny typu akcje i przemowy, bądźmy szczerzy, życie to nie film, ale o chociaż małe zwycięstwa kiedy obronimy lub wesprzemy np. grubszą koleżankę z klasy przed docinkami.

Szkoła, sprawdzian, walentynki!
 Dziś był mój pierwszy dzień w szkole po feriach. Każdy miał coś do opowiedzenia więc oczywiście nauczyciele narzekali:P Muszę pochwalić osoby które bez konieczności uczyły się w wolne. Sama nie mam chyba takiego samozaparcia:P Niestety zastała mnie straszna wiadomość... jutro sprawdzian z matmy!:P Trzeba się pouczyć...
Zaraz;) Co do jutrzejszego święta, to oczywiście u nas, jak co roku, będzie pudło na "anonimowe" walentynki. Wiele osób wyśle kartki do swoich znajomych i przyjaciół, tylko kto dostanie coś od tajemniczego wielbiciela?:) Parę lat temu dostałam taką "karteczkę", do dziś nie wiem kto to był:P Oczywiście teraz, to nie miałoby takiego znaczenia. Często można spotkać się z przypadkami, gdy ktoś wysyła Ci dla żartu walentynkę, by śmiać się z twojej ewentualnej uciechy. Sama nie miałam takiej sytuacji, ale znam takie przypadki. Sama idea święta jest wspaniała, okazja do spotkania się z ukochaną osobą. Niestety zrobiono z tego zwyczajną okazję do zarobku. Przez to traci swoją wyjątkowość. Ale tam...
Jeśli kogoś kochasz i możesz z tym kimś być niech Cię to nie obchodzi!:P

PS: Wymyśliłam słowo:
Plibaryk - coś śmiesznego, mającego na celu rozśmieszenie innych. Synonim do słowa "żart".
Będę starała się tego używać i może, kto wie? Kiedyś będzie mega popularne;)
Okey, lecę się uczyć:P

Bez fotoshopu:) Przepiękny widok.

 Uaktualnienie.;) Jednak się nie uczę i raczej są na to nikłe szanse:P
Chociaż...

2 lutego 2012

Zrób słoneczko;)

 Nazwa postu wzięła się od mojej przyjaciółki. Wciąż tak do każdego mówi. ;)


 Tematy które tutaj poruszam czerpię ze swoich codziennych przeżyć, dlatego czasami będę zdawać relacje z minionego dnia.


Od dwóch dni pomieszkuję u mojej najlepszej przyjaciółki. Siedzimy razem na necie śmiejąc się i rozmawiając. Zajrzałyśmy na Facebooka gdzie w skrzynce odbiorczej znalazłam wiadomość od zupełnie nieznanego mi chłopaka. Weszłam na jego profil i ujrzałam masę emowskich obrazków (niektóre były całkiem fajne:P). W jego znajomych znalazłam ludzi z którymi mam niemiłe wspomnienia. Zaczęłam z nim pisać i dowiedziałam się, że na prawdę jest emo, tnie się i uważa, że życie jest beznadziejne. Napisałam mu, że mam zupełnie inne spojrzenie na świat, że uważam, iż życie trzeba przeżyć jak najlepiej i stawiać czoło przeciwnościom losu. Byłam pewna, że od razu zerwie ze mną znajomość by poszukać kogoś "bliższego" sobie. Lecz dalej pisał. Chwilę z nim porozmawiałam i bez większych ceregieli zakończyliśmy rozmowę, ale on liczy na dalszą znajomość. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i sądzę, że cięcie się niczego nie rozwiązuje, a twierdzenie, że świat jest zły, ogranicza nas i sprawia, że nasze szanse na dostrzeżenie szczęścia, które tak naprawdę jest wokół nas, maleją. Strach rządzi naszym życiem. To od nas powinno zależeć co zrobimy. Rozmawiałam o tym z przyjaciółką i ona stwierdziła że gość ma problemy i mimo tego, że twierdzi, iż nie chce pomocy to sam jej szuka. Znajomość z osobą, która optymistycznie patrzy na świat jest jego próbą szukania kogoś kto mu pomorze wydostać się z choroby psychicznej, w którą popadł.

Taki mój rysunek:P